wtorek, 20 marca 2018

Toksyczne mechanizmy w Organizacji Świadków Jehowy

Czym jest toksyczność?

Profesor Theo Veldsman z University of Johannesburg zwraca uwagę, że określenie toksyczny pochodzi od greckiego słowa toxicón, co dosłownie oznacza truciznę stosowaną w strzałach – ukierunkowaną na/w cel i dosłownie oznacza zabić lub otruć, w ukierunkowany sposób. Wynika więc z tego, że wszelkie zachowania toksyczne są ukierunkowane, by w konkretny sposób zaszkodzić danej osobie.
Niezależnie od tego gdzie pojawia się toksyczne zachowanie - w pracy, w domu czy kościele, można je rozpoznać po tym, jaką wywołuje reakcję u ludzi. Osobie postronnej ciężko jest określić jakąś konkretną przyczynę mającą wpływ na zaburzenie równowagi emocjonalnej ofiary. Sama ofiara najpierw jest nieświadomie atakowana, czuje się zagubiona, potem traci pewność siebie i czuje się bezwartościowa. Coś odbiera jej energię. Cechą rozpoznawczą toksycznej osoby/toksycznego ugrupowania jest to, że działanie jest powtarzalne i sprawia, że ofiara odczuwa niepokój i sama nie wie dlaczego. 

Toksyczne zachowania są dostrzegalne w środowiskach szkolnych, miejscach pracy, wszelkich ugrupowaniach, wyznaniach religijnych i sektach. Mogą być niedostrzegalne lub przejawiać się w konkretnych gestach i działaniach. Profesor Christine Porath wykazuje, że źródłem toksycznych zachowań jest przede wszystkim nadmierny stres oraz środowisko - zwłaszcza takie, w którym miarą sukcesu (czymkolwiek on jest) są wyniki.

Te dwa czynniki – stres i wyniki – możemy znaleźć w mechanizmie Organizacji Świadków Jehowy. Ciągłe podwyższanie standardów i wiele niezrozumiałych, uciążliwych i zmieniających się zasad, powoduje brak poczucia stabilności i bezpieczeństwa a w związku z tym – stres. Z kolei przyznać trzeba, że Organizacja wymaga od swoich wyznawców osiągania konkretnych wyników – comiesięczne sprawozdania ze służby mają na celu kontrolować zaangażowanie członków wspólnoty. Biorąc pod uwagę powyższe możemy uznać, że w Organizacji Świadków Jehowy będziemy mogli znaleźć toksyczne zachowania.
Toksyczne zachowania
Wśród toksycznych czynów możemy znaleźć znęcanie się, zastraszanie, plotkarstwo, drwiny, wzbudzanie rywalizacji, podburzanie poczucia własnej wartości, celowe ograniczanie czasu wolnego jednostce, ostracyzm (ang. shunning) czy też gaslighting - manipulowanie osobą, by zaczęła wątpić w swoje zdrowie psychiczne i zdolności rozumowania. Zastanówmy się jak wiele z tych czynników możemy odnaleźć w praktykach stosowanych w Organizacji. Znęcanie się i zastraszanie są bardzo rzadko spotykane, a jeśli występują, to są stosowane niezwykle subtelnie, niemal niedostrzegalnie dla osób postronnych. Nie można tego powiedzieć o plotkarstwie lub drwinach, które można spotkać w każdym ze zborów.
Plotkarstwo i drwiny są bardzo subtelnym acz skutecznym posunięciem zwłaszcza, jeśli zdarzają się permanentnie. O szkodliwości jak i rozległości tego zjawiska jest coraz częstsza mowa podczas omawiania spraw zboru podczas zebrań wspólnoty. Możemy więc uznać to za potwierdzenie ogólnie występującego problemu. W zborach Świadków Jehowy zdarza się przerażająco często. Być może spowodowane jest to ciągłym patrzeniem się na innych i pilnowaniem się członków nawzajem w przestrzeganiu norm i zasad. Może być też projekcją gniewu ku danemu współwyznawcy lub po prostu rozrywką. Niejednokrotnie jednak zdarza się, że plotki powstają przez niedopowiedzenia i niejasne przedstawienie sytuacji przez Starszych zborów - na przykład w sytuacji naznaczenia, upomnienia lub wykluczenia osoby ze zboru. Do wiadomości zboru są podawane publicznie szczątkowe, ogólnikowe informacje. Każde publiczne wspomnienie o danej osobie wywołuje ciekawość wśród reszty zborowników. Osoby postronne przeważnie boją się osobiście zapytać osoby pokrzywdzonej dlaczego została wywołana publicznie lub wykluczona a zasady organizacji zabraniają im rozmawiać z takimi osobami. Być może też brak odpowiedniej komunikacji z grzeczności, by owej osoby nie narażać na poczucie wstydu. Wielu członków zboru obawia się rozmawiać też z taką osobą w strachu przed demoralizacją - w myśl zasady „z jakim przystajesz, takim się stajesz”. Należy również uzmysłowić sobie, że samo publiczne oznajmienie o kimś jest upokarzające dla tej osoby oraz wyczuwalnym jest wtedy podkreślanie różnicy pozycji (Starszego), która jest wzmacniana. Jednostka zaczyna odczuwać strach będąc niepewnym swej sytuacji.
Kolejnym z toksycznych zachowań jest wzbudzanie rywalizacji oraz podburzanie poczucia własnej wartości. Członkowie ugrupowania stale są motywowani do osiągania wyników – wyrabiania coraz większej ilości godzin w służbie, rozpowszechniania większej ilości literatury lub zapraszania osób postronnych do zboru. Chcąc nie chcąc szeregowi głosiciele porównują się między sobą co do osiąganych wyników. Porównują się też do samych siebie. Starają się wciąż i wciąż ulepszać siebie, „wykupywać” swój czas, by poświęcić go organizacji. Bezustannie słyszą i zaczynają w to wierzyć, że mogliby zrobić coś jeszcze lub trochę więcej. Nie jest to przypadłość każdego członka systemu, jednak jest wyraźnie dostrzegalne. Osoby wplątane w poczucie winy z powodu niewystarczających zmian i poświęceń dla organizacji zaczynają tracić prawidłowe poczucie własnej wartości. Swoją wartość określają nie przez to, co już udało im się osiągnąć, ale przez to co by mogli, gdyby bardziej się poświęcili. Na Kongresach i w telewizji Broadcasting przedstawiane są niezdrowe wzorce, które prowadzą do takich wniosków. Członkowie wyrzekają się swoich dóbr na rzecz organizacji, upraszczają życie niejednokrotnie utrudniając je sobie (np. pozostawiają dobrze płatną pracę, która daje im czas dla rodziny, na rzecz pracy bardziej „szlachetnej”, mniej dorobkowej, by tylko dała świadomość, że pieniądze nie są najważniejsze. Częstokroć dochodzi do tego, że osoby zmieniają pracę na mniej płatną, bardziej uciążliwą i często uwłaczającą, nie mówiąc już o mniejszych korzyściach finansowych). Nie potrafię wyrzucić ze swej pamięci filmiku, w którym małżeństwo mające własnościowy dom, dobrą pracę na pełen etat i psa zamienia to na mieszkanie wynajmowane - już bez psa - oraz pracę na polegającą na sprzątaniu dorywczym. Było to przedstawione w dobrym świetle, ukazując szlachetną decyzję pary, by pozostawić wygodne życie na rzecz mniej wygodnego z przeznaczeniem swego czasu na służbę dla Boga - tudzież Organizacji. Owa propaganda doprowadza do ciągłego poczucia bycia niewystarczającym, nie akceptując swoich ograniczeń czy po prostu tego, kim się jest.
Organizacja dąży również do zmniejszenia ilości czasu wolnego swoich wyznawców, nie dając im zbyt dużo czasu na inne zajęcia niż te dotyczące organizacji. Krzewiona jest alternatywna rozrywka i spędzanie czasu wolnego, jak np. angażowanie się w wyjazdy ewangelizacyjne na rejony oddalone, wyjazdy na ulepszanie Sal Kongresowych, sprzątanie Sal Królestwa oraz Centrów Kongresowych i inne podobne angaże w sprawy Boże=Organizacji.
Toksycznymi zachowaniami jest również zaniechanie określonego działania. Brzmi troszkę sprzecznie, jednak przykłady nasuwają się same. Mianowice wykluczenie ze społeczności Świadków. Jest ono zaniechaniem utrzymywania kontaktu z osobą wykluczoną. Polega ono na tym, że wspólnota musi ignorować daną osobę - czy to na zebraniach, spotkaniach czy poza nimi, gdy mijają się na ulicy. Zabronione jest nawet witanie się z nią; wielu członków nawet odwraca swe głowy. Jest to toksycznym sposobem upokorzenia jej i odcięcia od przyjaciół, rodziny i ważnych wydarzeń/informacji. To zjawisko nazywane jest ostracyzmem (ang. shunning), jest to wykluczenie jednostki z grupy społecznej. Nieważne czy toksyczne zachowanie przyjmuje formę dostrzegalnego okrucieństwa czy postawy biernie agresywnej, czy są ku temu powody czy nie, członkowie toksycznego systemu na pierwszym miejscu stawiają jego interes – interes Organizacji. Nie potrafią lub nie chcą uwzględnić okoliczności bądź perspektywy wykluczonej osoby i jej uczuć. Nie zastanawiają się nad tym, jak ich zachowanie wpływa na nią, lekceważą pewne granice, nie przyznają się do błędnego sposobu rozumowania i nie zamierzają go zmienić. Wpajane im jest przeświadczenie, że stosowanie ostracyzmu wobec wykluczonego pouczy go i sprawi, że ten zawróci na właściwą ścieżkę. Jest to większa kara i największe upokorzenie. Ofiara jest całkowicie zniszczona i mimo, iż może starać się o przyłączenie do społeczności, ponowny jej powrót nie gwarantuje jej poczucia bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Odciśnięty będzie miała trwały ślad w swej psychice – lęk przed ponownym odrzuceniem i straceniem wszystkiego.
Love bombing, czyli bombardowanie miłością
autor Helena Lopes








Jest to najbardziej powszechna i skuteczna metoda pozyskiwania nowych członków, stosowana przeważnie przez sekty (rozpowszechniła to sekta Moona, która stosowała tą technikę, by zjednać sobie wiernych) jednak można ten sam mechanizm dostrzec w wielu wyznaniach chrześcijańskich, niechrześcijańskich oraz czasem w biznesach o modelu MLM.
Mechanizm działania bombardowania miłością, inaczej miłoterapii, jest bardzo prosty. Przyszły członek otaczany jest miłością, serdecznością, troskliwością i wyjątkowym zainteresowaniem ze strony innych. Ma poczucie, że jest wspaniały i że wszyscy go kochają. Zaofiarowana mu jest natychmiastowa przyjaźń, nikt nie szczędzi pochlebstw, ujmującej mowy, uwodzicielskich słów, czułych dotyków (serdeczne przytulenia, uściski) i uwagi na każde jego słowo.
Na ogół bombardowanie miłością skierowane jest do osób z problemami, brakiem akceptacji we własnym środowisku, z problemami rodzinnymi lub psychicznymi (osoby niepewne siebie, które nie mają pewności kim są albo dokąd zmierzają w życiu albo nie są pewne, że mogą wyrażać własne zdanie). Co ciekawe, osoby bombardujące miłością są świetne w rozpoznawaniu takich osób i przyciągają je. Takim działaniom często ulegają osoby młode lub starsze, gdyż w poczuciu osamotnienia różnego rodzaju, organizacja zastępuje im dom, oferując z pozoru bezwarunkową miłość i wszechstronną pomoc oraz gotowość do jej niesienia. Osoby takie popadają w pewnego rodzaju związek emocjonalny ze społecznością. Narasta uzależnienie od grupy przy jednoczesnym ograniczeniu kontaktów z ludźmi spoza wspólnoty.
Bombardowanie miłością jest niczym intensywne zaloty. Bombardujący stara się oddzielić postać od dotychczasowych przyjaciół, często też rodziny i po części od siebie samego. Często jednostki bombardowane nie są świadome sytuacji, nie włącza im się ostrzegawcza lampka w głowie. Mimo ostrzeżeń ze strony osób postronnych, które widzą zbyt duże zaangażowanie emocjonalne ze wspólnotą i izolowanie jej od reszty, dana osoba uważa, że inni wyolbrzymiają problem, którego być może wcale nie ma.
W Organizacji Świadków Jehowy ten mechanizm jest ogólnie dostrzegalny. Członkowie społeczności są zniechęcani do utrzymywania kontaktów poza wspólnotą poprzez sugerowanie, że takie „towarzystwo psuje pożyteczne obyczaje”, które przecież można dostrzec tylko wśród nich. Gdy osoba zaczyna być tzw. zainteresowanym może odczuć to wszystko, o czym napisałam powyżej. Jednak ten czar pryska z chwilą chrztu, gdy osoba jest już odcięta od innych, zakorzeniła się w organizacji, uzależniła się od członków zastępując nią swoją rodzinę, czując się jej częścią. Mianowicie po chrzcie jest się pełnoprawnym i samodzielnym członkiem wspólnoty, który już nie potrzebuje wielkiego zainteresowania jego osobą, tylu pochlebstw co wcześniej, sama musi werbować innych w ten sam sposób, co była wprowadzana. Co więcej, dopiero teraz zaczyna poznawać prawdziwe wymagania, które są coraz większe i coraz bardziej ingerują w jej życie. Osoby mające już „wyprany mózg” nie dostrzegają zagrożenia, dostosowują się do wszelkich zasad i wykonują polecenia bez negacji, które narzucają odgórnie Liderzy z Warwick, stając się jak reszta wspólnoty, stając się jednym nieświadomym systemem. Tu pojawiają się pojedyncze jednostki, które zbyt krótki czas były poddane psychomanipulacji - osoby te nie potrafią zaakceptować nagłych zmian, nagłej straty love bombingu. Przebudzają się, jednak znając już mechanizm ostracyzmu, który uważały za rozsądny, zaczynają dostrzegać jego wady i wpadają w lęk przed odejściem z organizacji. Wiedzą bowiem jakie czekają ich konsekwencje. Duże emocje, duże zainteresowanie i duża intensyfikacja pożądanych zachowań przemienia się w duże dno.
Toksyczność a zdrowie
Profesor Christine Porath nawołuje, że już samo przebywanie w otoczeniu, w którym mają miejsce toksyczne zachowania, może odbić się na naszym zdrowiu, a co dopiero gdy sami jesteśmy jego celem. Długotrwały stres może powodować:
  • choroby układu krążenia,
  • zaburzenia rytmu serca, duszności bezsenność,
  • zaburzenia odżywania (od zaprzestania jedzenia do nadmiernego objadania się, mogą wystąpić również zaburzenia obsesyjno-kompulsywne),
  • obniżenie odporności nerwicę i wiele innych.
Tak więc toksyczne środowisko może zniszczyć jednostkę nie tylko pod względem emocjonalnym czy psychicznym, ale również stanowi zagrożenie dla jej zdrowia fizycznego.
Czy toksyczność jest zaraźliwa?
Tak, toksyczne zachowania są zaraźliwe. Toksyczność wpływa nie tylko na atakowaną jednostkę, zaraża również cały system - ludzi, którzy go tworzą. Wywołuje ogromny wpływ na umysł nawet jeśli jesteśmy tylko obserwatorami takich zachowań, może się to odbywać również na poziomie naszej podświadomości. Badania wykazują, że liderzy grup - czy to liderzy w środowisku pracy czy w związku wyznaniowym - są doskonałymi psychologami. Mają wielką umiejętność dostrzegania i wykorzystywania słabości innych.
Ugrupowanie zaczyna powtarzać zachowania swoich Liderów. W organizacji Świadków Jehowy możemy się spotkać z tym, gdy dany członek zboru jest naznaczony lub upomniany. Mimo niższej wagi niż niesie ze sobą wykluczenie, oznajmiane jest to publicznie przez Starszego zboru, często sformułowane niejasno, pozostawiające miejsce na osobiste dopowiedzenia, co prowadzi do powstawania plotek na temat jednostki. Lider jest wzorem i swoim zachowaniem musi pokazać, co jest właściwe. Wówczas reszta szeregowych członków zboru - często podświadomie - ogranicza swe zaufanie do ofiary, która ostatecznie zostaje częściowo lub całkowicie wyłączona ze zborowego życia towarzyskiego. Będąc w takim systemie jest się nieświadomym wyrządzanych komuś krzywd mając przekonanie, że ostatecznie osoba odniesie z tego korzyść.
Problemem są również zasady postępowania w konkretnych sytuacjach, z góry określone przez głównych Liderów (zarządzających Towarzystwem i Korporacją „Strażnica” z Warwick), którym muszą się podporządkować Starsi zborów oraz osoby niższe rangą i to pod groźbą wykluczenia.
Dlaczego oni to robią?
Niestety nie jest jasne czy ludzie będący w toksycznej wspólnocie zdają sobie w pełni sprawę z tego, co robią. Mogą mieć przebłyski świadomości, że mają nieprzystosowawcze zachowania, jednak najczęściej widzą problem w innych. Będąc w organizacji tłumaczą sobie, że „świat jest zepsuty” i ciężko innym zrozumieć ich postępowanie. W ten sam sposób tłumaczą ostracyzm – że nikt tego nie rozumie, a to przecież jest dobre. Ciężko stwierdzić czy jest to wyuczone poprzez manipulację czy powodowane przez zaburzenia osobowości. Toksyczne osoby mają deficyt empatii, który odgrywa rolę. Niska tkliwość na cierpienie innych otwiera furtkę krzywdzącym zachowaniom takim jak znęcanie się, ale i manipulacji. Osoby z właściwym poziomem empatii nigdy nie będą potrafiły zrozumieć istoty ostracyzmu wiedząc i odczuwając, jak bardzo jest to szkodliwe i niszczycielskie dla osoby tym dotkniętej. Nie potrafią również zgodzić się na stosowanie psychomanipulacji wobec innych wiedząc, że jest to po prostu złe.

Toksyczne zachowania były i będą częścią ludzkich zachowań. Warto zatem by było nauczyć się je rozpoznawać i dawać im odpór. Radzenie sobie w takich sytuacjach z toksycznymi ludźmi jest bardzo ważne, gdy chcemy dbać o dobro swoje i innych. Ciężko określić czy nasilenie toksyczności będzie się pogłębiać, jednak warto zdać sobie sprawę z faktu, że już teraz są wokół ludzie, których lepiej unikać.


1 komentarz:

  1. Każda toksyka jest groźna, ta psychiczną najbardziej bo nie tylko niszczy duszę,ale i ciała.

    OdpowiedzUsuń