Czym
jest toksyczność?
Profesor
Theo Veldsman z University of Johannesburg zwraca uwagę, że
określenie toksyczny
pochodzi
od greckiego słowa toxicón,
co dosłownie oznacza truciznę stosowaną w strzałach –
ukierunkowaną na/w cel i dosłownie oznacza zabić
lub otruć, w ukierunkowany sposób.
Wynika więc z tego, że wszelkie zachowania toksyczne są
ukierunkowane, by w konkretny sposób zaszkodzić danej osobie.
Niezależnie
od tego gdzie pojawia się toksyczne zachowanie - w pracy, w domu czy
kościele, można je rozpoznać po tym, jaką wywołuje reakcję u
ludzi. Osobie postronnej ciężko jest określić jakąś konkretną
przyczynę mającą wpływ na zaburzenie równowagi emocjonalnej
ofiary. Sama ofiara najpierw jest nieświadomie atakowana, czuje się
zagubiona, potem traci pewność siebie i czuje się bezwartościowa.
Coś odbiera jej energię. Cechą rozpoznawczą toksycznej
osoby/toksycznego ugrupowania jest to, że działanie jest
powtarzalne i sprawia, że ofiara odczuwa niepokój i sama nie wie
dlaczego.
Toksyczne
zachowania są dostrzegalne w środowiskach szkolnych, miejscach
pracy, wszelkich ugrupowaniach, wyznaniach religijnych i sektach.
Mogą być niedostrzegalne lub przejawiać się w konkretnych gestach
i działaniach. Profesor Christine Porath wykazuje, że źródłem
toksycznych zachowań jest przede wszystkim nadmierny stres oraz
środowisko - zwłaszcza takie, w którym miarą sukcesu (czymkolwiek
on jest) są wyniki.
Te
dwa czynniki – stres i wyniki – możemy znaleźć w mechanizmie
Organizacji Świadków Jehowy. Ciągłe podwyższanie standardów i
wiele niezrozumiałych, uciążliwych i zmieniających się zasad,
powoduje brak poczucia stabilności i bezpieczeństwa a w związku z
tym – stres. Z kolei przyznać trzeba, że Organizacja wymaga od
swoich wyznawców osiągania konkretnych wyników – comiesięczne
sprawozdania ze służby mają na celu kontrolować zaangażowanie
członków wspólnoty. Biorąc pod uwagę powyższe możemy uznać,
że w Organizacji Świadków Jehowy będziemy mogli znaleźć
toksyczne zachowania.
Toksyczne
zachowania
Wśród
toksycznych czynów możemy znaleźć znęcanie się, zastraszanie,
plotkarstwo, drwiny, wzbudzanie rywalizacji, podburzanie poczucia
własnej wartości, celowe ograniczanie czasu wolnego jednostce,
ostracyzm (ang. shunning)
czy
też
gaslighting
- manipulowanie osobą, by zaczęła wątpić w swoje zdrowie
psychiczne i zdolności rozumowania. Zastanówmy się jak wiele z
tych czynników możemy odnaleźć w praktykach stosowanych w
Organizacji. Znęcanie się i zastraszanie są bardzo rzadko
spotykane, a jeśli występują, to są stosowane niezwykle
subtelnie, niemal niedostrzegalnie dla osób postronnych. Nie można
tego powiedzieć o plotkarstwie lub drwinach, które można spotkać
w każdym ze zborów.
Plotkarstwo
i drwiny są bardzo subtelnym acz skutecznym posunięciem zwłaszcza,
jeśli zdarzają się permanentnie. O szkodliwości jak i rozległości
tego zjawiska jest coraz częstsza mowa podczas omawiania spraw zboru
podczas zebrań wspólnoty. Możemy więc uznać to za potwierdzenie
ogólnie występującego problemu. W zborach Świadków Jehowy zdarza
się przerażająco często. Być może spowodowane jest to ciągłym
patrzeniem się na innych i pilnowaniem się członków nawzajem w
przestrzeganiu norm i zasad. Może być też projekcją gniewu ku
danemu współwyznawcy lub po prostu rozrywką. Niejednokrotnie
jednak zdarza się, że plotki powstają przez niedopowiedzenia i
niejasne przedstawienie sytuacji przez Starszych zborów - na
przykład w sytuacji naznaczenia, upomnienia lub wykluczenia osoby ze
zboru. Do wiadomości zboru są podawane publicznie szczątkowe,
ogólnikowe informacje. Każde publiczne wspomnienie o danej osobie
wywołuje ciekawość wśród reszty zborowników. Osoby postronne
przeważnie boją się osobiście zapytać osoby pokrzywdzonej
dlaczego została wywołana publicznie lub wykluczona a zasady
organizacji zabraniają im rozmawiać z takimi osobami. Być może
też brak odpowiedniej komunikacji z grzeczności, by owej osoby nie
narażać na poczucie wstydu. Wielu członków zboru obawia się
rozmawiać też z taką osobą w strachu przed demoralizacją - w
myśl zasady „z jakim przystajesz, takim się stajesz”. Należy
również uzmysłowić sobie, że samo publiczne oznajmienie o kimś
jest upokarzające dla tej osoby oraz wyczuwalnym jest wtedy
podkreślanie różnicy pozycji (Starszego), która jest wzmacniana.
Jednostka zaczyna odczuwać strach będąc niepewnym swej sytuacji.
Kolejnym z toksycznych zachowań jest wzbudzanie rywalizacji oraz
podburzanie poczucia własnej wartości. Członkowie ugrupowania
stale są motywowani do osiągania wyników – wyrabiania coraz
większej ilości godzin w służbie, rozpowszechniania większej
ilości literatury lub zapraszania osób postronnych do zboru. Chcąc
nie chcąc szeregowi głosiciele porównują się między sobą co do
osiąganych wyników. Porównują się też do samych siebie. Starają
się wciąż i wciąż ulepszać siebie, „wykupywać” swój czas,
by poświęcić go organizacji. Bezustannie słyszą i zaczynają w
to wierzyć, że mogliby zrobić coś jeszcze lub trochę więcej.
Nie jest to przypadłość każdego członka systemu, jednak jest
wyraźnie dostrzegalne. Osoby wplątane w poczucie winy z powodu
niewystarczających zmian i poświęceń dla organizacji zaczynają
tracić prawidłowe poczucie własnej wartości. Swoją wartość
określają nie przez to, co już udało im się osiągnąć, ale
przez to co by mogli, gdyby bardziej się poświęcili. Na Kongresach
i w telewizji Broadcasting przedstawiane są niezdrowe wzorce, które
prowadzą do takich wniosków. Członkowie wyrzekają się swoich
dóbr na rzecz organizacji, upraszczają życie niejednokrotnie
utrudniając je sobie (np. pozostawiają dobrze płatną pracę,
która daje im czas dla rodziny, na rzecz pracy bardziej
„szlachetnej”, mniej dorobkowej, by tylko dała świadomość, że
pieniądze nie są najważniejsze. Częstokroć dochodzi do tego, że
osoby zmieniają pracę na mniej płatną, bardziej uciążliwą i
często uwłaczającą, nie mówiąc już o mniejszych korzyściach
finansowych). Nie potrafię wyrzucić ze swej pamięci filmiku, w
którym małżeństwo mające własnościowy dom, dobrą pracę na
pełen etat i psa zamienia to na mieszkanie wynajmowane - już bez
psa - oraz pracę na polegającą na sprzątaniu dorywczym. Było to
przedstawione w dobrym świetle, ukazując szlachetną decyzję pary,
by pozostawić wygodne życie na rzecz mniej wygodnego z
przeznaczeniem swego czasu na służbę dla Boga - tudzież
Organizacji. Owa propaganda doprowadza do ciągłego poczucia bycia
niewystarczającym, nie akceptując swoich ograniczeń czy po prostu
tego, kim się jest.
Organizacja dąży również do zmniejszenia
ilości czasu wolnego swoich wyznawców, nie dając im zbyt dużo
czasu na inne zajęcia niż te dotyczące organizacji. Krzewiona jest
alternatywna rozrywka i spędzanie czasu wolnego, jak np. angażowanie
się w wyjazdy ewangelizacyjne na rejony oddalone, wyjazdy na
ulepszanie Sal Kongresowych, sprzątanie Sal Królestwa oraz Centrów
Kongresowych i inne podobne angaże w sprawy Boże=Organizacji.
Toksycznymi zachowaniami jest również zaniechanie określonego
działania. Brzmi troszkę sprzecznie, jednak przykłady nasuwają
się same. Mianowice wykluczenie ze społeczności Świadków. Jest
ono zaniechaniem utrzymywania kontaktu z osobą wykluczoną. Polega
ono na tym, że wspólnota musi ignorować daną osobę - czy to na
zebraniach, spotkaniach czy poza nimi, gdy mijają się na ulicy.
Zabronione jest nawet witanie się z nią; wielu członków nawet
odwraca swe głowy. Jest to toksycznym sposobem upokorzenia jej i
odcięcia od przyjaciół, rodziny i ważnych wydarzeń/informacji.
To zjawisko nazywane jest ostracyzmem (ang. shunning), jest to
wykluczenie jednostki z grupy społecznej. Nieważne czy toksyczne
zachowanie przyjmuje formę dostrzegalnego okrucieństwa czy postawy
biernie agresywnej, czy są ku temu powody czy nie, członkowie
toksycznego systemu na pierwszym miejscu stawiają jego interes –
interes Organizacji. Nie potrafią lub nie chcą uwzględnić
okoliczności bądź perspektywy wykluczonej osoby i jej uczuć. Nie
zastanawiają się nad tym, jak ich zachowanie wpływa na nią,
lekceważą pewne granice, nie przyznają się do błędnego sposobu
rozumowania i nie zamierzają go zmienić. Wpajane im jest
przeświadczenie, że stosowanie ostracyzmu wobec wykluczonego pouczy
go i sprawi, że ten zawróci na właściwą ścieżkę. Jest to
większa kara i największe upokorzenie. Ofiara jest całkowicie
zniszczona i mimo, iż może starać się o przyłączenie do
społeczności, ponowny jej powrót nie gwarantuje jej poczucia
bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Odciśnięty będzie miała
trwały ślad w swej psychice – lęk przed ponownym odrzuceniem i
straceniem wszystkiego.
Love
bombing, czyli
bombardowanie miłością
autor
Helena Lopes
Jest
to najbardziej powszechna i skuteczna metoda pozyskiwania nowych
członków, stosowana przeważnie przez sekty (rozpowszechniła to
sekta Moona, która stosowała tą technikę, by zjednać sobie
wiernych) jednak można ten sam mechanizm dostrzec w wielu wyznaniach
chrześcijańskich, niechrześcijańskich oraz czasem w biznesach o
modelu MLM.
Mechanizm
działania bombardowania miłością, inaczej miłoterapii, jest
bardzo prosty. Przyszły członek otaczany jest miłością,
serdecznością, troskliwością i wyjątkowym zainteresowaniem ze
strony innych. Ma poczucie, że jest wspaniały i że wszyscy go
kochają. Zaofiarowana mu jest natychmiastowa przyjaźń, nikt nie
szczędzi pochlebstw, ujmującej mowy, uwodzicielskich słów,
czułych dotyków (serdeczne przytulenia, uściski) i uwagi na każde
jego słowo.
Na
ogół bombardowanie miłością skierowane jest do osób z
problemami, brakiem akceptacji we własnym środowisku, z problemami
rodzinnymi lub psychicznymi (osoby niepewne siebie, które nie mają
pewności kim są albo dokąd zmierzają w życiu albo nie są pewne,
że mogą wyrażać własne zdanie). Co ciekawe, osoby bombardujące
miłością są świetne w rozpoznawaniu takich osób i przyciągają
je. Takim działaniom często ulegają osoby młode lub starsze, gdyż
w poczuciu osamotnienia różnego rodzaju, organizacja zastępuje im
dom, oferując z pozoru bezwarunkową miłość i wszechstronną
pomoc oraz gotowość do jej niesienia. Osoby takie popadają w
pewnego rodzaju związek emocjonalny ze społecznością. Narasta
uzależnienie od grupy przy jednoczesnym ograniczeniu kontaktów z
ludźmi spoza wspólnoty.
Bombardowanie
miłością jest niczym intensywne zaloty. Bombardujący stara się
oddzielić postać od dotychczasowych przyjaciół, często też
rodziny i po części od siebie samego. Często jednostki
bombardowane nie są świadome sytuacji, nie włącza im się
ostrzegawcza lampka w głowie. Mimo ostrzeżeń ze strony osób
postronnych, które widzą zbyt duże zaangażowanie emocjonalne ze
wspólnotą i izolowanie jej od reszty, dana osoba uważa, że inni
wyolbrzymiają problem, którego być może wcale nie ma.
W
Organizacji Świadków Jehowy ten mechanizm jest ogólnie
dostrzegalny. Członkowie społeczności są zniechęcani do
utrzymywania kontaktów poza wspólnotą poprzez sugerowanie, że
takie „towarzystwo psuje pożyteczne obyczaje”, które przecież
można dostrzec tylko wśród nich. Gdy osoba zaczyna być tzw.
zainteresowanym może odczuć to wszystko, o czym napisałam powyżej.
Jednak ten czar pryska z chwilą chrztu, gdy osoba jest już odcięta
od innych, zakorzeniła się w organizacji, uzależniła się od
członków zastępując nią swoją rodzinę, czując się jej
częścią. Mianowicie po chrzcie jest się pełnoprawnym i
samodzielnym członkiem wspólnoty, który już nie potrzebuje
wielkiego zainteresowania jego osobą, tylu pochlebstw co wcześniej,
sama musi werbować innych w ten sam sposób, co była wprowadzana.
Co więcej, dopiero teraz zaczyna poznawać prawdziwe wymagania,
które są coraz większe i coraz bardziej ingerują w jej życie.
Osoby mające już „wyprany mózg” nie dostrzegają zagrożenia,
dostosowują się do wszelkich zasad i wykonują polecenia bez
negacji, które narzucają odgórnie Liderzy z Warwick, stając się
jak reszta wspólnoty, stając się jednym nieświadomym systemem. Tu
pojawiają się pojedyncze jednostki, które zbyt krótki czas były
poddane psychomanipulacji - osoby te nie potrafią zaakceptować
nagłych zmian, nagłej straty love bombingu. Przebudzają się,
jednak znając już mechanizm ostracyzmu, który uważały za
rozsądny, zaczynają dostrzegać jego wady i wpadają w lęk przed
odejściem z organizacji. Wiedzą bowiem jakie czekają ich
konsekwencje. Duże emocje, duże zainteresowanie i duża
intensyfikacja pożądanych zachowań przemienia się w duże dno.
Toksyczność
a zdrowie
Profesor
Christine Porath nawołuje, że już samo przebywanie w otoczeniu, w
którym mają miejsce toksyczne zachowania, może odbić się na
naszym zdrowiu, a co dopiero gdy sami jesteśmy jego celem.
Długotrwały stres może powodować:
- choroby układu krążenia,
- zaburzenia rytmu serca, duszności bezsenność,
- zaburzenia odżywania (od zaprzestania jedzenia do nadmiernego objadania się, mogą wystąpić również zaburzenia obsesyjno-kompulsywne),
- obniżenie odporności nerwicę i wiele innych.
Tak
więc toksyczne środowisko może zniszczyć jednostkę nie tylko pod
względem emocjonalnym czy psychicznym, ale również stanowi
zagrożenie dla jej zdrowia fizycznego.
Czy
toksyczność jest zaraźliwa?
Tak,
toksyczne zachowania są zaraźliwe. Toksyczność wpływa nie tylko
na atakowaną jednostkę, zaraża również cały system - ludzi,
którzy go tworzą. Wywołuje ogromny wpływ na umysł nawet jeśli
jesteśmy tylko obserwatorami takich zachowań, może się to odbywać
również na poziomie naszej podświadomości. Badania wykazują, że
liderzy grup - czy to liderzy w środowisku pracy czy w związku
wyznaniowym - są doskonałymi psychologami. Mają wielką
umiejętność dostrzegania i wykorzystywania słabości innych.
Ugrupowanie
zaczyna powtarzać zachowania swoich Liderów. W organizacji Świadków
Jehowy możemy się spotkać z tym, gdy dany członek zboru jest
naznaczony lub upomniany. Mimo niższej wagi niż niesie ze sobą
wykluczenie, oznajmiane jest to publicznie przez Starszego zboru,
często sformułowane niejasno, pozostawiające miejsce na osobiste
dopowiedzenia, co prowadzi do powstawania plotek na temat jednostki.
Lider jest wzorem i swoim zachowaniem musi pokazać, co jest
właściwe. Wówczas reszta szeregowych członków zboru - często
podświadomie - ogranicza swe zaufanie do ofiary, która ostatecznie
zostaje częściowo lub całkowicie wyłączona ze zborowego życia
towarzyskiego. Będąc w takim systemie jest się nieświadomym
wyrządzanych komuś krzywd mając przekonanie, że ostatecznie osoba
odniesie z tego korzyść.
Problemem
są również zasady postępowania w konkretnych sytuacjach, z góry
określone przez głównych Liderów (zarządzających Towarzystwem i
Korporacją „Strażnica” z Warwick), którym muszą się
podporządkować Starsi zborów oraz osoby niższe rangą i to pod
groźbą wykluczenia.
Dlaczego
oni to robią?
Niestety
nie jest jasne czy ludzie będący w toksycznej wspólnocie zdają
sobie w pełni sprawę z tego, co robią. Mogą mieć przebłyski
świadomości, że mają nieprzystosowawcze zachowania, jednak
najczęściej widzą problem w innych. Będąc w organizacji tłumaczą
sobie, że „świat jest zepsuty” i ciężko innym zrozumieć ich
postępowanie. W ten sam sposób tłumaczą ostracyzm – że nikt
tego nie rozumie, a to przecież jest dobre. Ciężko stwierdzić czy
jest to wyuczone poprzez manipulację czy powodowane przez zaburzenia
osobowości. Toksyczne osoby mają deficyt empatii, który odgrywa
rolę. Niska tkliwość na cierpienie innych otwiera furtkę
krzywdzącym zachowaniom takim jak znęcanie się, ale i manipulacji.
Osoby z właściwym poziomem empatii nigdy nie będą potrafiły
zrozumieć istoty ostracyzmu wiedząc i odczuwając, jak bardzo jest
to szkodliwe i niszczycielskie dla osoby tym dotkniętej. Nie
potrafią również zgodzić się na stosowanie psychomanipulacji
wobec innych wiedząc, że jest to po prostu złe.
Toksyczne
zachowania były i będą częścią ludzkich zachowań. Warto zatem
by było nauczyć się je rozpoznawać i dawać im odpór. Radzenie
sobie w takich sytuacjach z toksycznymi ludźmi jest bardzo ważne,
gdy chcemy dbać o dobro swoje i innych. Ciężko określić czy
nasilenie toksyczności będzie się pogłębiać, jednak warto zdać
sobie sprawę z faktu, że już teraz są wokół ludzie, których
lepiej unikać.
Każda toksyka jest groźna, ta psychiczną najbardziej bo nie tylko niszczy duszę,ale i ciała.
OdpowiedzUsuń